czwartek, 27 marca 2014

Marcowe denko


Do końca miesiąca zostało jeszcze kilka dni, ale raczej nie zapowiada się na to, żebym miała coś jeszcze zdenkować. Przedstawię zatem zawartość mojej papierowej torby i opiszę wykończone przeze mnie produkty.


Golden Rose Quick Dryer Spray czyli wysuszacz do paznokci kupiłam tak dawno, że nawet nie pamiętam kiedy to było. Był bardzo wydajny i rzeczywiście po jego użyciu lakier na paznokciach dość szybko wysychał. Nie miał zapachu, ale był jakby to nazwać, oleisty. O ile dobrze pamiętam kosztował ok. 16 zł. Może jeszcze kiedyś do niego wrócę.

Maybelline Affinitone 09 Opal Rose spisywał się na mojej skórze dobrze w wakacje. Później było już gorzej. Czasem robił ciastko w okolicach nosa, zaczął schodzić mi plackami z twarzy już po 2-3 godzinach po nałożeniu. Wykończyłam go z trudem, nakładając tylko wtedy, kiedy wychodziłam z domu na krótko. Chociaż na początku byłam nim zachwycona, na pewno już do niego nie wrócę. Kosztuje ok. 27 zł.

Tusz Max Factor Masterpiece Max, który opisałam tutaj zdenkowałam wcześniej, ale zawieruszyło mi się jego opakowanie. Bardzo możliwe, że jeszcze go kiedyś kupię. Cena: ok. 50 zł, ale w internecie można kupić już za ok. 30 zł.




Żel pod prysznic Original Source Coconut z zimowej limitki to jeden z moich zimowych ulubieńców. Pięknie pachniał kokosem, konsystencję i wydajność miał taką jak pozostałe żele z tej firmy. Zimą bym do niego wróciła, wiosną i latem wybieram bardziej cytrusowe i kwiatowe zapachy. Cena: ok. 8 zł.

Peeling Farmony Tutti Frutti jagoda & malina to mój top jeśli chodzi o peelingi do ciała. Nie czuję tam za bardzo maliny, bardziej jagodę. Zapach jest słodki, a peeling bardzo wydajny, nieco ostry. W mojej łazience jest już jego kolejne opakowanie. Cena: ok. 7 zł.

Lady Speed Stick to dezodorant do którego wróciłam po dłuższej formie. Nie mam dużych problemów z potliwością, dlatego u mnie się sprawdza. Jestem wierna tej marce, zmieniam w tej chwili jedynie wersje zapachowe. Cena: ok. 11 zł.


Tonik Nivea Pure Effect Stay Clear pojawił się u mnie już któryś raz. Ładnie pachnie, jest wydajny, dobrze oczyszcza cerę. Kosztuje ok. 14 zl, a za tą cenę mogę mieć ze dwa toniki innej firmy, które sprawdzą się równie dobrze, dlatego już raczej do niego nie wrócę.

Oczyszczające plastry na brodę i czoło Marion sprawdzają się, ale pod warunkiem zrobienia wcześniej parówki. Mam jeszcze kilka opakowań w zapasie. W mojej drogerii jedno opakowanie zawierające dwa plastry kosztuje 2,50 zł.

Żel do mycia twarzy La Roche-Posay Effaclar niczym mnie nie zaskoczył, może poza wydajnością. Używałam go chyba 3 albo 4 miesiące, codziennie. Na plus można zaliczyć również to, że jest bezzapachowy i dobrze oczyszcza cerę. Mimo swojej wydajności moim zdaniem jest dosyć drogi (30 zł). W drogeriach dostępne są tańsze żele, które spisują się tak samo.


Płyn Micelarny Bourjois to był mój ulubieniec przez ok. 2 lata, ale porzuciłam go dla płynu micelarnego z Garniera, który wkrótce opiszę Burżujek kosztuje w Rossmannie 13,99 zł.

Radical mgiełka wzmacniająca z Farmony nie zrobiła zbyt wiele z moimi włosami. Umęczyłam się z jej ziołowym zapachem, denkowanie szło mi opornie. Nie kupię ponownie. Cena: 9-10 zł.

3 komentarze:

  1. Peeling z Tutti Frutti jest i moim ulubieńcem. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam original source i tutti frutti ;) Piękne zapachy!!!!

    Ps. Twój blog został wybrany przeze mnie do zabawy Liebster Blog Award. Mam nadzieję, że się przyłączysz. Więcej informacji znajdziesz na moim blogu ( http://www.sweet-chilli.com ) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Peeling z Farmony bardzo lubię. Teraz kupiłam cukrowy i nie jestem z niego zadowolona... Już kilka razy byłam w SP po ten żel do mycia i nigdy go nie ma. :/

    OdpowiedzUsuń